Kiedy zbliża się Wigilia Wszystkich Świętych, zaczynamy zauważać, że potwory są nagle wszędzie: w filmach, w telewizji – i pojawiają się gościnnie w reklamach niemal każdego produktu, od napojów bezalkoholowych po luksusowe samochody. Wilkołaki, zombie, wampiry i wszelkiego rodzaju potwory nagle spoglądają na ciebie z okna sklepu, z holu lokalnego banku, a może nawet z twojego własnego podwórka.
Potwór z sąsiedztwa
Naukowcy, historycy kultury i ci, którzy badają naszą trwałą fascynację potworami, często wskazują na kilka powodów, które sprawiają, że te fantastyczne istoty od zawsze przyciągają nas do siebie. Potwory reprezentują ostateczne „inne”. Są bezpiecznym sposobem na udawanie, że zło jest mniej ludzkie niż zwykle… lub że brzydota czy deformacja jest mniej ludzka niż często… i, być może przede wszystkim, wzmacniają pocieszającą fantazję, że można natychmiast stwierdzić, kto jest dobry, a kto zły. W prawdziwym życiu, oczywiście, nie jest to nigdy takie proste.
We wczesnych latach 70-tych pewien przystojny młodzieniec właśnie ukończył studia i wciąż nie mógł pogodzić się ze swoją byłą dziewczyną. Ale znów umawiał się na randki, składał podania do szkół prawniczych, pracował jako doradca w przypadku gwałtu i piął się po szczeblach Partii Republikańskiej stanu Waszyngton po pracy przy kampanii reelekcyjnej gubernatora. Niecałe pięć lat później Ted Bundy był jednym z najbardziej niesławnych mężczyzn w kraju i był celem lokalnej, stanowej i krajowej obławy, kiedy uciekł z więzienia w Kolorado, gdzie oczekiwał na proces za zamordowanie jednej ze swoich licznych ofiar. Następnie w niecały tydzień udało mu się przedostać na Florydę, gdzie zabił dwie studentki w ich łóżkach, a trzecią pobił do nieprzytomności, po czym ponownie uciekł, tylko po to, by porwać i zabić jeszcze jedną kobietę, zanim został po raz kolejny aresztowany.
Dziwnym zrządzeniem losu Ann Rule, jedna z najlepszych pisarek kryminalnych w kraju i była policjantka, była wolontariuszką w centrum kryzysowym ds. gwałtów z Bundym zaledwie kilka lat przed jego osławionym przestępczym szałem. W książce The Stranger Beside Me zastanawia się nad jego śmiertelną sympatią. Nawet gdy odwiedzała Bundy’ego w celi śmierci, po wielokrotnych procesach w różnych stanach, z dowodami łączącymi go z wieloma gwałtami i morderstwami, gdy była w jego obecności, wciąż trudno było jej uwierzyć, że policja miała właściwego człowieka – że Ted był w rzeczywistości potworem. W swojej książce wyjaśnia, że jako socjopata, Bundy nie odczuwał prawdziwej empatii dla innych istot ludzkich; ale całe życie spędzone na analizowaniu emocjonalnych reakcji innych ludzi, w połączeniu z jego inteligencją, obdarzyło go niezwykłą zdolnością do kłamania – oszukiwania wszystkich, od swoich ofiar, poprzez swoją dziewczynę, aż po policję. Potrafił wtopić się w tłum i wiedział, jak kłamać, aby dopiąć swego, ale jedną z jego najbardziej potwornych cech był smutek, jaki okazywał w oczekiwaniu na egzekucję. Ponieważ, według Rule’a, jedyną rzeczą, która powodowała u niego męczący smutek w celi śmierci, wydawał się być prosty fakt, że został złapany.
Prawdziwe potwory są naprawdę przerażające – i stanowią dobry powód do doskonalenia swoich umiejętności parapsychologicznych. Wiele osób uniknęło bycia ofiarą przestępstwa po prostu słuchając swojej intuicji i unikając ulicy, którą chodzą co noc, lub zachowując szczególną czujność, jeśli nagle poczują, że są obserwowani.
Na szczęście nie ma seryjnego mordercy za każdym rogiem – chociaż FBI szacuje, że w Stanach Zjednoczonych może być ich aż pięćdziesięciu w danym czasie. Mimo to, „zwykłe” bycie napadniętym prawdopodobnie również nie jest twoim pomysłem na dobrą zabawę.