Niektórzy przeciwnicy tradycyjnej doktryny piekła twierdzą, że kara ta jest nieproporcjonalna do wszelkich możliwych do popełnienia przestępstw. Ponieważ człowiek ma skończoną długość życia, może popełnić tylko skończoną liczbę grzechów, a jednak piekło jest karą nieskończoną. Jorge Luis Borges w swoim eseju La duración del Infierno sugeruje, że żadne przewinienie nie może uzasadniać nieskończonej kary, ponieważ nie istnieje coś takiego jak „nieskończone przewinienie”. Filozof Immanuel Kant argumentował w 1793 roku w Religion within the Bounds of Bare Reason, że skoro moralność leży ostatecznie w dyspozycji człowieka, a ponieważ dyspozycja dotyczy przyjęcia uniwersalnych zasad, czy jak je nazywał: „maksymy”, każdy człowiek jest winny, w jednym sensie, nieskończonej ilości naruszeń prawa, a więc w konsekwencji nieskończona kara nie jest nieuzasadniona.
Niektórzy teiści, zwłaszcza w tradycji tomistycznej, argumentowali, że nieskończona godność Boga wymaga, aby każde wykroczenie przeciwko niemu uzasadniało nieskończoną karę, a właściwa kara za przestępstwo jest proporcjonalna do statusu pokrzywdzonej jednostki. Przeciwnicy tego poglądu sprzeciwiają się temu, powołując się na to, że ciężkość przestępstwa jest określana przez wielkość krzywdy wyrządzonej ofierze, a nie przez jej długość życia czy zakres bytu. Wszechmocna istota, z definicji, nie może być skrzywdzona. Dlatego skazując dusze na wieczne potępienie, Bóg karałby je za czyny, które nie miały na niego wpływu.
Inną oczywistą niesprawiedliwością jest bycie ukaranym za coś, o czym nie wie się, że istnieje, ponieważ niektóre wyznania chrześcijańskie wierzą, że tylko przez przyjęcie Jezusa można zostać uratowanym od piekła. Jednak kilka odłamów chrześcijaństwa naucza, że nie można grzeszyć, jeśli nie wykonuje się czynności wiedząc, że jest ona zła, lub wykonuje się czynność wiedząc, że może ona spowodować szkodę. Katolicy twierdzą, że jeśli chodzi o ścisłą konieczność, wiara w Chrystusa może wystarczyć w formie dorozumianej, choć wyraźna wiara jest lepsza, a dorozumiana wiara w Chrystusa może być nawet zgodna z błędnym odrzuceniem pojawiającego się chrześcijaństwa.
Wieczność piekła była również uzasadniana w tradycji scholastycznej przez odwołanie się do nieodwołalności decyzji potępionych o sprzeciwie wobec Boga po śmierci. Wieczność jest postrzegana nie jako nieskończony odcinek czasu, ale jako niezmienna teraźniejszość (choć nie są to różnice jakościowe). Argument ten może być jednak podważony przez pogląd, że jeśli złoczyńcy mają być ukarani w Piekle, to muszą cierpieć, a w tym celu muszą zachować swoją zdolność odczuwania, aby doświadczyć cierpienia. Jeśli ta wrażliwość jest zachowana, to wynika z tego, że złoczyńcy byliby świadomi swoich przewinień i zdolni do ich odpokutowania. Zgodnie z tomistycznym sposobem prowadzenia sporów, można by również zapytać, czy istota o skończonej inteligencji może być sprawiedliwie skazana na karę nieskończoną/wieczną.
Innym argumentem przeciwko sprawiedliwości piekła jest to, że ludzie nie są odpowiedzialni za swoje grzechy, gdyż grzech jest dla nich nieunikniony. Wszyscy bowiem zgrzeszyli i zbrakło im chwały Bożej (List do Rzymian 3:23). Jednak stwierdzenie „wszyscy zgrzeszyli” nie musi oznaczać, że grzech jest nieunikniony (Hbr 4:15). Ponadto, jeśli Bóg jest wszechwiedzący/przekonany, to jest świadomy wyniku, zanim ktokolwiek wejdzie do nieba lub piekła. Wychodząc z założenia, że Bóg stworzył je w pierwszej kolejności, niektórzy posuwają się tak daleko, że przypisują Mu odpowiedzialność za wieczny los danej osoby. Pytanie jest tym bardziej palące, jeśli ktoś stwierdza dokładnie to samo (pozytywna reprobacja, kalwinizm). Natomiast (teoretycznie odrębna) doktryna o negatywnej reprobacji bez uwzględniania przyszłych przewinień (Domingo Báñez)- Bóg wybiera jednych, drudzy popadają w grzech z własnej woli, ale z konieczności, i są potem sądzeni za swoje grzechy – będzie odczuwana jako nie tak bardzo odrębna „w praktyce”. Jeśli aniołowie i błogosławieni bez uszczerbku dla ich wolnej woli uczestniczą w nieodpartej łasce (co jest w ten sposób pokazane jako możliwe), to nawet ten, kto utrzymuje co najmniej warunkowe wybranie każdego człowieka (molinizm i, pomimo znacznego sukcesu akademickiego tomistycznej teologii łaski w obrębie katolickiej bliskości, w praktyce stanowisko katolików) musi powiedzieć, że Bóg mógł uratować niektórych, a nie zrobił tego. Tu znów dyskusja przechodzi w tę dotyczącą problemu zła.