Temat boskiego ukrycia, milczenia czy ciemności ma długą historię w teologii judeochrześcijańskiej. Korzenie judeochrześcijańskiego opisu Boga jako ukrytego znajdują się w Biblii, na przykład w Psalmach: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? …. Wołam za dnia, ale nie odpowiadasz….”, oraz w Księdze Izajasza: „Zaprawdę jesteś Bogiem, który się ukrywa, o Boże Izraela, Zbawicielu”.
Jednym z pierwszych filozofów piszących na temat boskiego ukrycia był Anzelm z Canterbury, który w swoim Proslogionie łączy je z egzystencjalnym lub duchowym niepokojem:
Nigdy Cię nie widziałem, o Panie, Boże mój; nie znam Twojej postaci. Co, o Najwyższy Panie, ma uczynić ten człowiek, wygnaniec daleko od Ciebie? Co ma uczynić sługa Twój, niespokojny w swej miłości do Ciebie i oddalony od Twego oblicza? On pragnie Cię zobaczyć, a Twoje oblicze jest zbyt daleko od niego. Pragnie przyjść do ciebie, a twoje mieszkanie jest niedostępne. Pragnie Cię znaleźć, a nie zna Twojego miejsca. Pragnie Cię szukać, a nie zna Twojego oblicza. Panie, Ty jesteś moim Bogiem i Ty jesteś moim Panem, a jednak nigdy Cię nie widziałem. To Ty mnie stworzyłeś i uczyniłeś na nowo, i obdarzyłeś mnie wszystkimi dobrodziejstwami, którymi się cieszę; a jeszcze Cię nie znam. Wreszcie zostałem stworzony, aby Cię zobaczyć, a jeszcze nie dokonałem tego, do czego zostałem stworzony.
Daniel Howard-Snyder i Paul Moser, we wstępie do tomu prac poświęconych idei boskiego ukrycia jako dowodu przeciwko teizmowi, przytaczają pytanie Nietzschego jako antycypujące ten współczesny temat: „bóg, który jest wszechwiedzący i wszechmocny, a który nawet nie upewnia się, że jego stworzenia rozumieją jego intencje – czy to może być bóg dobroci?”.
Argument Schellenberga z ukrycia
Dyskusja nad argumentem Schellenberga uwydatniła nieteologiczne użycie terminu „ukrycie”, który obecnie jest powszechnie używany po prostu jako sposób mówienia o subiektywnym stanie niewiary w Boga. W swojej pierwszej prezentacji argumentu Schellenberg podkreślał inkulpable lub reasonable nonbelief, ale od tego czasu przesunął się w kierunku mówienia bardziej konkretnie o non resistable nonbelief. Pierwsza prezentacja jest często podawana przez komentatorów w następujący sposób, w oparciu o własne podsumowanie Schellenberga:
Jeśli istnieje Bóg, to jest on doskonale kochający.
Jeśli istnieje doskonale kochający Bóg, to racjonalna niewiara nie występuje.
Uzasadniona niewiara występuje.
Nie istnieje doskonale kochający Bóg (z 2 i 3).
Stąd nie ma Boga (z 1 i 4).
Schellenberg stwierdził, że to sformułowanie jest mylące, gdy jest brane samo w sobie, ponieważ nie wyjaśnia powodu, dla którego doskonale kochający Bóg chciałby zapobiec niewiary. Jego najgłębsze twierdzenie, jak mówi, dotyczy „związku między miłością a otwartością na relację – osobistą, pozytywnie znaczącą i wyraźną relację, która logicznie zakłada wiarę każdej ze stron w istnienie drugiej”. Późniejsza prezentacja argumentu przez Schellenberga, której celem jest przystępność dla studentów, zawiera ten element:
Jeśli nie istnieje doskonale kochający Bóg, to Bóg nie istnieje.
Jeśli istnieje doskonale kochający Bóg, to istnieje Bóg, który jest zawsze otwarty na osobową relację z każdą ludzką osobą.
Jeśli istnieje Bóg, który jest zawsze otwarty na osobistą relację z każdą osobą ludzką, to żadna osoba ludzka nigdy nie jest nieświadomą tego, że Bóg istnieje.
Jeśli istnieje doskonale kochający Bóg, to żadna osoba ludzka nie jest nigdy nieopornie nieświadoma, że Bóg istnieje (z 2 i 3).
Niektóre osoby ludzkie są non-resistantly unaware, że Bóg istnieje.
Żaden doskonale kochający Bóg nie istnieje (od 4 i 5).
Bóg nie istnieje (od 1 i 6).
W artykule powracającym do tego argumentu dziesięć lat po tym, jak został on pierwotnie zaproponowany, Schellenberg zauważa, że krytyka skupiła się głównie wokół idei, że Bóg zapobiegłby niewiarygodnej niewiary. Twierdzi on, że jest stosunkowo niewiele krytycznych uwag kwestionujących istnienie niewiary, a prawie żaden teistyczny filozof nie sprzeciwia się idei, że Bóg jest doskonale kochający.
Bóg jest doskonale kochający
Schellenberg mówi, że nie widział żadnych poważnych zastrzeżeń wobec tej przesłanki ze strony filozofów teistycznych, ale z pewnością istnieją inne koncepcje Boga. Daniel Howard-Snyder pisze o możliwości wiary w niezrównanie wielkiego osobowego Boga, który jest jednak beznamiętny wobec swoich stworzeń. Czerpiąc ze stoickiej koncepcji Eudaimonii, twierdzi, że można pomyśleć o bogu bardziej podobnym do mądrego mędrca niż kochającego rodzica, którego wyobraża sobie Schellenberg.